Tradycyjna Medycyna Chińska

— 5 min czytania

Tradycyjna Medycyna Chińska

Wiele razy wspominałam o tym, że TMC jest moją pasją, czymś co studiuję od dawna. Pierwsze książki przeczytałam jakieś 7-8 lat temu, a sposób gotowania wg. TMC jest ze mną do dzisiaj. Dodatkowo uczę yin jogi w nurcie TMC.

Pomyślałam więc, że chociaż trochę postaram się Wam przybliżyć tą naukę, która pochodzi ze starożytnych Chin.

TMC jest ściśle związana z historią starożytnych Chin i była często wplatana w mity i legendy, więc można śmiało powiedzieć, że liczy sobie około 5000 lat.

Pierwsze wytyczne były przekazywane ustnie, dopiero pomiędzy 1000 a 200 rokiem p.n.e. powstało dzieło ‚Kanon Medycyny Chińskiej Żółtego Cesarza’ – swoista biblia TMC.

TMC cechuje holistyczne podejście do człowieka, spojrzenie na niego jako całość, jako odzwierciedlenie Wszechświata. Nie można leczyć człowieka nie biorąc pod uwagę warunków, jakie go otaczają.

Co ciekawe, takie podejście jest zgodne z fizyką kwantową, która udowadnia, że jesteśmy zbudowani z atomów, które nie są samą materią, ale energią, która jest w ciągłym ruchu.

Człowiek składa się z trzech części:

Ciała subtelnego: duch, umysł

Ciała płynnego: emocje, energie

Ciała materialnego

Są to trzy stany qi (czi), czyli energii życiowej, z której wszytko jest stworzone. Skupione i zagęszczone czi, to materia, a rozrzedzone, to stan niematerialny, subtelny.

Dokładnie tak samo jak z wibracją atomu – im wyższa wibracja, tym bardziej rozrzedzone ciało, im niższa, tym gęstsza i cięższa materia.

Starożytni Chińczycy rozumieli teorię strun, matematyczny model, który opisuje wszelkie fundamentalne siły i formy materii już dawno, dawno temu. A dopiero w zeszłym roku WHO oficjalnie uznało TMC za naukę. Fascynujące i trochę ironiczne, prawda?

Wracając do TMC:

Filozofia chińska z medycyną się bardzo mocno przeplata.

Głównymi założeniami są dualność, połączenie człowieka z niebem i ziemią i teoria pięciu elementów.

O dualności, czyli yin i yang i teorii pięciu elementów pisałam trochę w poście Magia yin jogi.

Rozwinę ten temat trochę bardziej:

Dualność, czyli yin i yang

W TMC dwa bieguny nie są kompletnie odległymi od siebie konceptami, ale swoistym dopełnieniem. Bez jednego nie było by drugiego: bez smutku nie doznawalibyśmy szczęścia, bez dnia – nocy, słońce i deszcz również pięknie się uzupełniają. Oznacza to, że nic nie jest złe lub dobre, wszystko jest względne.

Wartości yin i wartości yang:

YIN

YANG

Kobiecość

Męskość

Księżyc

Słońce

Noc

Dzień

Bezruch

Ruch

Wnętrze

Zewnątrz

Bycie

Robienie

Ciemny

Jasny

Pasywny

Aktywny

Miękki

Twardy

Przyjmowanie

Dawanie

Odpuszczenie

Zaangażowanie

Intuicja

logika

Teoria

Praktyka

wydech

Wdech

Ziemia

Kosmos

 

 

Jak widzicie, wszystko można zestawić w takiej tabeli. Co nie oznacza, że jedno jest lepsze, a drugie gorsze, nie – te dwa przeciwieństwa potrzebują się, do wspólnej egzystencji.

Doskonale obrazuje to symbol, który jest znany nam wszystkim: taiji

Z tego symbolu możemy odczytać, że nie tylko przeciwieństwa się uzupełniają, one się napędzają, pomagają sobie powstać. Dodatkowo w każdym yin znajdziemy element yang (czyli tą małą kropkę i na odwrót). Jedno nie istnieje bez drugiego – to kwintesencja dualizmu.

Drugim aspektem jest człowiek pomiędzy ziemią a niebem:

Niebo reprezentuje Yang, ziemia yin, a człowiek symbolizuje wszystko, co zostało stworzone, czyli interakcję między yin i yang. Odnajdujemy tutaj symbol trójki – ta święta liczba powiela się i można ją znaleźć w wielu miejscach: trzy części ciała (głowa, tułów, kończyny), każda kończyna ma trzy stawy, trzy wymiary istoty ludzkiej (fizyczna, emocjonalna, umysłowa), potrójny ogrzewacz (trzy centra przetwarzania energii i pożywienia), Trzy Skarby (duch, energia, esencja), i tak dalej…

Dodatkowo yin i yang, każde z nich ma po 3 stopnie intensywności.

Przykładów jest bardzo dużo, jako ciekawostkę podam, że kształt chińskiej monety (okrągła z pustym kwadratem w środku) nie jest przypadkowy. Okrąg oznacza niebo, kosmos, a kwadrat ziemię z jej 4 kierunkami.

Kolejnym założeniem są 4 fazy i 5 elementów.

Są to wzrost i schyłek, w yang i yin.

Np: wschód słońca, południe, zachód słońca, północ;

Wiosna, lato, jesień, zima;

Narodziny, dojrzałość, wiek podeszły, śmierć

Czwórka to również liczba reprezentująca cztery kierunki świata: wschód, zachód, północ, południe.

Tu dochodzimy do pięciu elementów, czyli pięciu żywiołów.

Każdy element ma odpowiadającą mu porę roku, organy wewnętrzne, zmysł, kolor, emocje, porę dnia i smak.

  1. Ziemia – różne lato, żołądek i śledziona, smak, żółty, martwienie się, późne popołudnie i smak słodki.
  2. Metal – jesień, płuca i jelito grube, węch, biały, żałoba, wieczór, smak ostry, pikantny.
  3. Woda– zima, nerki i pęcherz, słuch, czarny/ciemny niebieski, strach, noc, smak słony.
  4. Drewno – wiosna, wątroba, pęcherzyk żółciowy, wzrok, zielony, gniew, złość, niecierpliwość, świt, smak kwaśny
  5. Ogień – lato, serce, osierdzie i jelito cienkie, dotyk, czerwony, radość, szczęście, miłość, południe, smak słodki.

I uwaga, żeby nie było za łatwo, elementy te są od siebie zależne, tworzą one różne cykle.

Cykl odżywczy, to ten, w którym żywioły postępują po sobie w kolejności, w której wymieniłam je powyżej: ziemia – metal – woda – drewno – ogień – ziemia…

I tak jak w leczeniu, tak i w gotowaniu ta kolejność ma znaczenie.

Wyobraźcie sobie, że już tak się przyzwyczaiłam, że do każdej potrawy dodaje 5 smaków: słodki, ostry, słony, kwaśny i gorzki. I robię to zazwyczaj po kolei 😉

W ten sposób pożywienie jest zbalansowane, odżywcze i służy nam w najlepszy sposób.

Oczywiście jest to dużo bardziej skomplikowane, ale główne założenie jest takie, że człowiek jest odzwierciedleniem kosmosu, tak jak wspominałam wcześniej. I każdy z nas składa się z tych pięciu elementów, z pięciu jakości. Nic nie dzieje się bez przyczyny, a ciało i duch to dużo bardziej złożone twory.

To mnie urzeka w TMC – kompleksowość, holistyczne podejście do ciała, szukanie imbalansu, aby dotrzeć do problemu.

Niestety w zachodniej medycynie nie patrzy się na człowieka jako całość, jedynie podaje się lekarstwo, aby zwalczyć skutek, a nie przyczynę.

Co ciekawe, w starożytnych Chinach płacono lekarzowi, aby nie zachorować. Gdy pacjent chorował, przestawał płacić lekarzowi.

U nas jest kompletnie na odwrót… Więc warto sobie zadać pytanie: komu zależy na naszej chorobie?

Od razu uściślę, że medycyna ma wiele pięknych osiągnięć: operacje ratujące życie, przeszczepy… ale przykre jest to, że nie mówi się o profilaktyce, o zdrowym trybie życia (nie tylko dla ciała, ale i dla ducha), o tym, jak dbać o siebie, aby nie chorować.

Jedyne, co widzimy w mediach masowego przekazu to reklamy leków, suplementów. Czy to nam służy? Nie sądzę. Oczywiście, łatwiej jest wziąć tabletkę, niż zadbać o siebie i zmienić swoje nawyki. W końcu mamy życie instant i to, co zajmuje czas jest niewygodne.

Jeżeli macie ochotę zgłębić temat dokładniej, to mogę polecić Wam kilka książek:

  1. Barbara Temelie – Poczuj się dobrze ze swoim ciałem Świetna książka, aby zacząć i poznać ogólny koncept
  2. Barbara Temelie & Beatrice Trebuth – Gotowanie według Pięciu Przemian, 184 przepisy dla wzmocnienia duszy i ciała
  3. Bożena Cyran-Żak – Jedz i żyj zgodnie z porami roku. Kuchnia roślinna według Pięciu Przemian: Książka polskiej autorki z sezonowymi przepisami, również bardzo przydatna
  4. Hamid Montakab – Medycyna Chińska w praktyce. To już cięższy i grubszy kaliber, którego jeszcze nie przebrnęłam 😉
  5. Kanon Medycyny Chińskiej Żółtego Cesarza – wcześniej wspomniana księga, która jest pierwszym spisanym dziełem odnośnie TMC

Jeżeli macie jakieś pytania, lub podobał Wam się post, to dajcie koniecznie znać!

Z miłością,

Olga

Dodaj pierwszy komentarz

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *